To piwo miało być do leżakowania... ale przez moją nieuwagę a raczej zmęczenie po urodzinach i koncertach na Kozienaliach przez nieuwagę otworzylem nie to piwo co trzeba :) miał być degustowany Winchester z Browaru Faktoria... otworzyłem sobie piwko leje do szkła i coś mi tu nie tak i jakoś za ciemno jak na imperial ipa... no cóż nie płacze się nad rozlanym piwem tylko opisać trzeba...
Birbant Double Robust Porter to całkiem nowe z serii limitowanej piwko o bardzo ciekawym zasypie i wygląda on tak: woda; słody: karmelowy, pilzneński, monachijski, cafe light biscuit, czekoladowy; drożdże US-05; chmiele: Tomahawk, Magnum, Fuggles, Challenger, Mocy mamy tu 7,8 % alk przy ekstraktcie 18,1 % wag. Ładnie to wygląda na papierze ale spróbować trzeba.
Przelewam do szkła i widzę czarne nieprzejrzyste piwo z ciemną beżową pianą w której pomiędzy drobnymi bąbelkami widzimy też i te średniej wielkości. Wygląda to pożadnie i stylowo. W aromacie wyniuchamy tu sporo akcentów kawy, czekolady i biszkoptów. Sporo też tu paloności i można wąchając to piwo odnieść wrażenie czegoś gestego i pełnego. I takie jest wrażenie przy pierwszym łyku. Niesamowicie gładkie, pełne i mocno mleczno czekoladowo kawowe. Na drugim planie wyczuwamy biszkoptową słodowość i dobrze zaznaczoną goryczkę w wysokości 49 IBU. Dobrze to wszystko współga i daje wrażenie dużej pełni. Alkohol mimo że spory jest ułożony i nie dominuje. Piwo przypomina mi niedawno opisane So Far So Dark które jednak bardziej mi smakowało z tego względu iż było słabsze procentowo. Mimo tego uważam Birbant Double Robust Porter za świetne, bardzo mi smakujące piwko którego było warto spróbować i które zostaje w pamięci nie tylko ze względu na smaku ale i na charakterystyczną etykietę która wiadomo z kim i z jakiego filmu mi się skojarzyła... dla podpowiedzi powiem że niedawno browar Wąsosz wypuścił swoje piwo z tym charakterystcznym wąchem i pksami...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz