Dziś szybka recenzja Cydru Miłosławskiego. Ogólnie rzecz biorąc cydr to ciekawa alternatywa dla piwa i lubię czasem łyknąć jakąś nowość gdy tylko pokaże się na rynku. Tym razem swoją wersję cydru zaproponował Browar Fortuna i grzechem było nie spróbować bo ten browar pokazał że ma jaja zdobywając brązowy medal na tegorocznym World Beer Cup za swojego Czarnego Komesa. To taka wiadomość dla osób które smęcą nad kondycją polskich piw, hello mamy na rynku najlepsze piwo na świecie ! Ale miało być o cydrze.
Zabrałem się z nim w plener jakiś czas temu i zrobił na mnie wrażenie. Po pierwsze to co go wyróżnia od piwa to inny rodzaj nasycenia, tu po przelaniu do szkła bardziej musuje jak jakiś szampan i bąbelki są jakby mniejsze i nie dają tak po gardle. Kolor był słomkowy i dość jasny a zapach kojarzył się mocno z jabłkami ale takim słodkimi, nie ma to nic wspólnego z jakimś kwaśnym wytrawnym jabcokiem jak np Cydr Lubelski. W zapachu dało też się wyczuć takie lekko landrynkowe nuty. A jak się go pije? A bardzo przyjemnie, schłodzony dawał by bardziej radę i gasił pragnienie w upalne dni. Mój był wzięty prosto z półki ze sklepu i nawet mimo to też nie miałem problemu z jego wypiciem. Przyjemnie jabłkowy i słodki co dość go wyróżnia na tle innych dostępnych cydrów. Większych wad w nim nie wykryłem, nie było siarki czy jakiś innych obcych smaków.
To chyba jeden z najlepszych jakie można kupić w naszych sklepach. I chyba jeden z tańszych bo za butelkę 0,5l zapłacicie około 4,50 zł. Naprawdę warto spróbować.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz