No jaja nie? :) ale co tam, nienawidzę tego pseudo święta pasjami ale nie oznacza to że nie mam poczucia humoru, mam. Więc dziś piwo które wróciło po latach niebytu na sklepowe półki. Kampania Piwowarska przypomniała sobie o starej marce sprzed x lat i pomyślała że można by na tym zarobić. Z tej recki można by stworzyć niezły felieton na temat jakim fenomenem było to piwo. Ja sam choć mam już parę latek za dobrze nie pamiętam tego piwa bo nie te lata były ale do tej pory jak słyszę młodszych kolegów w wieku przed 30stką w stylu: nooo 10,5 to dopiero było piwo !!! ach ten smaaaak!!. Bitch please.... ile wtedy mieliście lat? po 10 ? i już tak piwo żłopaliście? :) to zawsze mnie bawiło. Media rozdmuchały medialny boom na to piwo do granic wytrzymałości, reklamy w tv i radiu RMF FM. Pamiętam że kolega z podwórka miał górski rower sygnowany marką 10,5 za który wiele ludzi by zamordowało by go mieć w tym i ja.
Trafiłem na nie w Delikatesach Centrum więc kupiłem bez zbędnych cergieli. Naszła mnie też myśl kto tak naprawdę będzie je kupował i gdzie Kampania Piwowarska widzi swój target. Czy w osobach którzy byli młodzi w połowie lat 90tych myśląc że podejdą do tego z sentymentem czy mieli nadzieje na nowy wielki boom czy marzy im się że obecna młodzież zachowa się tak jak my w latach 90tych..... Tego akurat im nie wróżę....
Podchodziłem do tego piwa jak zupełny świeżak, Nie pamiętam kompletnie jak smakowało to piwo i to chyba dobrze bo podejdę do tego piwa z czystym umysłem, Z drugiej strony czego się można spodziewać po typowej polskiej 10tce tym bardziej koncernowej. Czeską desitką bym nie pogardził ale w tym przypadku mam wachania....Puszka chyba zachowała swój wygląd, Takich morskich opowieści tu już dawno nie czytałem,,,, co tam Doctor Brew czy Alebrowar :) powinni się uczyć od 10,5 :) takich farmazonów dawno nie czytałem. Ale teraz najważniejsze czyli piwo.
Lejąc je do szkła piwo przywitało mnie dość jasną słomkową barwą, lekko złocistą. Piana marna i znów prześladujący mnie od kilu piw syndrom taniej coli. W sumie nie ma się co dziwić przy tak niskim ekstraktcie. Tak, tak, stąd nazwa piwa. W zapachu mamy delikatną słodowość i niestety sporo kukurydzy która jest tu bardziej wyczuwalna od tego lekkiego słodu. W smaku nie spodziewajmy się czegoś przez co to piwo mocno zapadnie nam w pamięć.... Dalej mamy lekką słodowość, lekko chlebowe nuty które jakoś tam ratują to piwo i praktycznie zerowa goryczka. Nasycenie mamy na pasującym do piwa poziomie i o dziwo nadaje temu piwu sporej pijalności. Czy mamy tu jakieś rażące wady przez które to piwo jest zupełnie niepijalne? No właśnie nie, piło mi się lekko ale czy jeszcze raz powrócę do tego piwa? no jakoś mi się nie spieszy.... Wolę zachować je w pamięci jako coś co było kiedyś fajne bo jak wiadomo kiedyś wszystko było fajne....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz