niedziela, 23 lutego 2014
Książęce Burgundowe Trzy Słody
To moje drugie podejście do tego piwa, czyli Książęce Burgundowe Trzy Słody, za pierwszym razem mi nie weszło więc daje drugą szansę. No to zaczynamy.
Lejemy do szkła. Kolorek ładny, burgundowy. Więc tak jak ma być. Teraz wąchamy. Kurcze, to piwo prawie wogóle nie pachnie, troszkę słodów i nic więcej. Gdzie ta obiecywana róża ja się pytam??? Nasycenie i piana w porządku, jest konkret. Ładna puszysta, bielutka i dobrze kontrastuje z kolorem piwa. To teraz pijemy. Hmm piwo jest wodniste, a moc to 5,6 % Przeważają palone słody i mocno wyczuwalny etanol. Może jakieś biszkopty i świeżo pieczony chleb które raczej porównać można z jakimś słabym porterem bałtyckim. Jakaś nikła owocowość. Jestem zawiedziony. Gdzie ta dzika róża? Nie ma jej tu wcale. Już nawet Perła Winter smakuje tak jak ma smakować. Czyli bzem i różą. Jednak niekiedy pierwsza myśl jest właściwa i nie myliłem się co do tego piwa. Za dużo tu kontrastów, ładny wygląd i pierwsze wrażenie to jednak nie wszystko. Spodziewałem się słodkiego, aromatycznego, pachnącego dziką różą piwa a dostałem piwo nijakie, pozbawione konkretnego smaku. To kolejna porażka obok Książęce Złote Pszeniczne z tej serii. Mówie nieee.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz