Ameryki tym postem nie odkryję. To piwo jest ikoną popkultury. Praktycznie każdy amator trunków go pił lub przynajmniej wie o jego istnieniu. Jeszcze więcej ma podkoszulki z nadrukiem harfy czy innne gadżety związane z tym piwem.
Praktycznie to najbardziej znany stout na świecie. I warto go spróbować choćby dlatego żeby mieć jakieś własne zdanie na jego temat. I muszę powiedzieć że naprawdę mi smakuje. A oto co mi się w nim podoba:
Kolor: Piana w ładnym kolorze kawy z mlekiem, szkoda że dość szybko opada. Piwo ma praktycznie czarną nieprzeniknioną barwę i tylko pod światło przebijają z niego ciemno rubinowe refleksy.
Nos: Dominuje kawa i czekolada. Trochę słodów i ogólnie ładnie pachnie.
Smak: Piwo atakuje kubki smakowe całą masą aromatów, czekolady, karmelu, palonych słodów a końcówka mocno kojarzy się z kawą. Całość jest dość wytrawna i dość goryczkowa. Piwo jest mocno skoncentrowane i nie ma tu mowy o żadnej wodnistości. Przez tą barwę sprawia wrażenie gęstego.
Piwo różni się od Guinness Draught i dość zbliża się do porterów bałtyckich. Moc piwa to 5 % ale dzięki swej ekstratywności sprawia wrażenie mocniejszego. I mimo tego że nie jest tanie bo kosztuje około 4,50 warto się szarpnąć tak raz od święta.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz